Know The Difference
Dołączył: 18 Wrz 2005
Posty: 1093
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Sprzed monitora Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:51, 30 Gru 2005 Temat postu: JUDAS PRIEST - "Angel Of Retribution" |
|
Powrót Halforda do Judas Priest był jednym z największych wydarzeń muzycznych minionego roku. Zespół rozstał się z Timem Owensem, z którym nagrał dwa dobre, lecz nie zaakceptowane przez większość fanów albumy. Płyta „Angel Of Retribution” miała być połączeniem starych konceptów i nowych pomysłów. Jak wyszło?
Album otwiera 20-sekundowa fraza gitarowa, po której Scott Travis rozpoczyna bębnową nawalankę dwoma rękami i nogami, obie gitary grają niczym grzmoty z nieba, a Halford zaczyna się drzeć w swoim najlepszym stylu:
White bolts of lightning
Came out of nowhere
Blinded the darkness
Creating the storm
Perkusja została tutaj lekko ustylizowana na black metal; z bardzo wyraźnie słyszalną stopą. W tym (dość krótkim) utworze jest także solówka - ale jaka! Chyba najlepsza, jaka w tym roku na jakiejkolwiek płycie została nagrana. Po prostu rozwala! Kiedyś spotkałem się z twierdzeniem, że „Judas Rising” brzmi jakby był wycięty z „Painkillera”. Choć dla każdego utworu byłby to komplement, tutaj trzeba stwierdzić: „Painkiller” to jeden z najrówniejszych i najlepszych albumów metalowych wszechczasów, ale nie ma na nim takiego genialnego utworu (no, może poza „All Guns Blazing”). Po tym kapitalnym początku nadchodzi hardrockowy „Deal With The Devil”, gdzie mamy bardziej poukładane riffy, łagodniejszą perkusję, ale wciąż wokalistę w najlepszej formie.
Wraz z trzecim kawałkiem wiemy, co oznaczają „nowe pomysły”: na początku mamy intro zagrane na mocno przesterowanej gitarze basowej, po czym znowu riff rozwala nam mózgownicę. I jeszcze ten wokal!!! Halford to chyba już trzecią młodość swojego głosu przeżywa! Udowadnia to także w balladzie „Angel”. Zaśpiewał dość nisko, ale z bardzo dużym wyczuciem i pasją. W utworze najpierw mamy akompaniament gitary akustycznej, dopiero pod koniec wchodzą elektryczne gitarki i perkusja. „Angel” to jedyny spokojny kawałek na tej płycie, ale jest to na równi z „The Land Of Ice And Snow” Stratka i „In Memory” Primal Fear najlepsza ballada roku. Płytę zamyka jak na Judas nieskończenie długi „Lochness” – po prostu kwintesencja poprzednich kawałków.
Nie będę więcej pisał, tę płytę trzeba przesłuchać, żadna rekomendacja nie wymieni wszystkich zalet albumu.
Poza nijakim „Worth Fighting For” (w stylu Bon Jovi) wszystkie utwory trzymają bardzo wysoki, równy poziom. Mamy tu 51 minut najlepszego grania. Czad, power, po prostu metal – Judas w najlepszej formie. Europejscy bogowie metalu rządzą - pozery do schronu, mamy najlepszą płytę AD 2005!!
METAL GODS ARE BACK
Post został pochwalony 0 razy
|
|